Gdy stykamy się z dowolną informacją – inną osobą, czyimś pomysłem albo sytuacją społeczną – nasz umysł naturalnie rozpoczyna ją przetwarzać i kategoryzować. Ten odruch poznawczy to nic innego jak OCENA – nasz umysł ocenia, z czym ma do czynienia oraz czy i jakie działanie podjąć. Oceniający umysł jest więc czymś naturalnym, jednak…
Jednak nie zawsze zdajemy sobie sprawę z jego działania: oceny, których dokonujemy, mogą być nieświadome, a co więcej – wypaczone lub nawet dla nas szkodliwe. Co warto wiedzieć o oceniającym umyśle?
Jojo, które się nigdy nie zatrzymuje
W naturze umysłu leży porównywanie, osądzanie i ocenianie. Nasz umysł jest jak jojo, które nigdy się nie zatrzymuje, poruszając się między biegunami „tak” i „nie”, „lubię” i „nie lubię”, „dobre” i „złe”. Nieustannie analizuje i wydaje werdykty, nigdy przy tym nie lokując ich pomiędzy dwiema skrajnościami – z perspektywy działania naszego umysłu ocena „trudno powiedzieć” czy „nie wiem” jest bezużyteczna, bo nie mówi, które z dwóch kluczowych działań podjąć: dążyć czy unikać.
Tendencja do oceny otaczającej nas sytuacji i docierających do nas informacji wynika bezpośrednio z historii ewolucji naszego gatunku – gatunku, dla którego przetrwania kluczowała była szybka decyzja: bezpieczne czy nie; podejść czy uciekać. Jest ona nieodzownym aspektem ludzkiego funkcjonowania i wpływa na to, jak postrzegamy świat, jak wchodzimy z nim w interakcję i jak podejmujemy decyzje. Innymi słowy: nieustannie oceniamy – to, co dociera do nas z zewnątrz, ale też to, co pojawia się wewnątrz nas – nasz umysł lubuje się bowiem w ocenianiu myśli, które sam generuje (jak i emocji i zachowań, do których te myśli prowadzą – ten niezwykle istotny aspekt poruszę za chwilę).
Przyjrzyjmy się zatem różnym aspektom i genezie oceniającego umysłu. Ich zrozumienie pozwala uświadomić sobie, jak działa (automatyczny) mechanizm oceniania – a to z kolei jest pierwszy krok do bardziej świadomego funkcjonowania. Taka uważność na naturalną tendencję umysłu do oceniania jest niezwykle ważna, bo oceniamy szczególnie silnie w sytuacjach społecznych – a tych ani nie możemy, ani nie powinniśmy unikać (badania jasno pokazują, że sama liczba kontaktów społecznych ma wpływ na długość życia – im ich więcej, tym lepiej). Każda ocena innej osoby skutkuje poczynieniem na jej temat założeń – a błędna ocena: błędnymi, krzywdzącymi założeniami.
„Połączenie jest powodem, dla którego tu jesteśmy. Jesteśmy zaprogramowani na łączenie się z innymi, to daje nam cel i sens naszego życia – bez tego jest tylko cierpienie”. Brené Brown
Jak emocje biorą się z oceny

Dostajesz niespodziewanego maila od szefa, który prosi o spotkanie. Ta neutralna co do zasady sytuacja może zostać przez ciebie oceniona (przynajmniej) dwojako.
Scenariusz pierwszy: wykonywałeś ostatnio więcej zadań, niż od ciebie oczekiwano – miałeś kilka sukcesów – wiesz, że przełożony to zauważył, więc pewnie chce ci podziękować albo cię nagrodzić – cieszysz się i jesteś z siebie dumny.
Scenariusz drugi: praca ostatnio nie szła ci zbyt dobrze – sporo zadań odłożyłeś na później, a kilka rzeczy ciągnie się dłużej, niż powinno – obawiasz się, że przełożony to zauważył i chce cię upomnieć – jesteś zestresowany i przybity.
Ten uproszczony przykład świetnie obrazuje, jakie skutki może mieć interpretacja sytuacji. Źródłem emocji nigdy nie jest bowiem sytuacja, tylko MYŚL o niej – tzn. nasza OCENA tej sytuacji. Ludzie reagują nie tyle na rzeczywiste cechy sytuacji, ile na jej interpretację (Frijda, 1988). Innymi słowy warunkiem pojawienia się emocji jest pojawienie się interpretacji informacji, która do nas dociera. Czyli: coś mnie spotyka – interpretuję to (oceniam) – w efekcie pojawia się emocja (emocja nie jest więc powiązana z napływającą informacją, ale z jej przetworzeniem przez oceniający umysł).
Co ważne, mogą być to informacje z zewnątrz, ale równie dobrze mogą być to informacje, które wygenerowaliśmy sami, na przykład w postaci myśli – myślimy o czymś, oceniamy tę myśl i w efekcie pojawia się w nas emocja (na przykład karcąca). Zatem emocja jest ściśle uzależniona od naszej oceny, a to znaczy, że jest nieobiektywna.
Gdyby tego było mało, dla naszego organizmu nie robi różnicy, czy sytuacja, którą ocenia nasz umysł, jest realna czy nie – procesy zachodzące w naszym ciele są takie same, gdy jesteśmy zaangażowani w faktyczną sytuację, którą oceniamy jako stresującą (spotkanie z szefem) oraz wtedy, gdy tylko ją sobie wyobrażamy (tworzenie w głowie scenariusza spotkania z szefem). Zatem sama wizja wydarzenia, które oceniamy jako stresujące, wyzwala w naszym organizmie odpowiedź stresową, podnosząc między innymi poziom kortyzolu – co na dłuższą metę jest niezdrowe.
Warto zatem pamiętać, że nasze uczucia, odczucia w ciele czy zachowania mają źródło w subiektywnej ocenie dokonanej przez nasz umysł. A skąd bierze się ten oceniający umysł?
Fight or flight, czyli szybka ocena gwarantem przeżycia
Szybka ocena była dla naszych przodków podstawowym mechanizmem przetrwania – zwykle mieli oni sekundy na ocenę, czy napotkane zwierzę albo inny osobnik zagraża ich życiu. Podstawą przetrwania była szybka ocena czy sytuacja wymaga walki (fight), ucieczki (flight) czy też jest bezpieczna i nie wymaga działania. Taka ocena była kluczowa dla przeżycia jednostki, ale też dla przetrwania grupy – podstawą dynamiki grupowej była ocena czy osoba, z którą mam styczność, zagraża mojej grupie, jakie ma intencje, czy będzie pomocna czy może raczej problematyczna. W toku ewolucji nauczyliśmy się i głęboko zakodowaliśmy (dosłownie w DNA, bo swoje geny przekazać mogli tylko osobnicy, którzy przetrwali), że efektywna ocena tego, co jest dobre, a co złe, przynosi wymierne korzyści – w tym wypadku w postaci przeżycia.
Nasza sytuacja życiowa i zagrożenia dziś są diametralnie inne, ale nasze mózgi praktycznie się nie zmieniły. Ten ewolucyjny spadek po naszych przodkach wpływa na nasze nowoczesne życie w sposób, z którego zwykle nie zdajemy sobie sprawy – ma wpływ na formowanie naszych wrażeń, na wchodzenie w interakcje z innymi, na podejmowanie decyzji. W ciągu kilku sekund oceniamy strój, zachowanie i mimikę twarzy, a wszystko to pod wpływem naszej ewolucyjnej tendencji do oceny, czy dana osoba stanowi zagrożenie, czy też oferuje możliwość nawiązania kontaktu i potencjalne korzyści.
Te osądy często odbywają się nieświadomie, kształtując nasze pierwsze wrażenie, zanim zamienimy choćby jedno słowo albo świadomie przeanalizujemy sytuację. To nie wszystko: badacze z Dartmouth College i New York University wykazali, że oceniamy innych nawet wówczas, gdy nie widzimy całej ich twarzy – na podstawie tylko jej części wydajemy osąd czy dana osoba jest godna zaufania (Freeman, Stolier, Ingbretsen, Hehman, 2014).
Jak niewiele czasu i informacji potrzeba do oceny mimiki twarzy, pokazują te trzy rysunki – każda z nich to tylko zestaw trzech linii, a nie prawdziwa twarz, jednak w ułamku sekundy wiemy, jaką emocję przedstawiają. Co więcej: wystarczy tylko drobna różnica w obrębie jednego elementu grafiki, żeby drastycznie uległa zmianie nasza ocena. Przyjrzyjmy się liniom symbolizującym oczy: linie poziome – rezygnacja, zmęczenie, a może nadąsanie; linie rozchodzące się ku górze – złość lub wściekłość; linie schodzące ku dołowi – smutek czy żal.

Szybkość, a nie jakość, czyli ekonomia oceniającego umysłu
Nasz umysł lubi szybkie rozwiązania. Ekonomia poznawcza i związane z nią automatyzmy w myśleniu są nam niezbędne do funkcjonowania, bo nasze zasoby poznawcze są mocno ograniczone – fizycznie nie mamy możliwości przetworzenia wszystkich informacji, które do nas docierają. Z tego właśnie powodu nasz umysł podejmuje szybkie działania – szybko rozpoznaje i ocenia, przy minimalnym wysiłku poznawczym (i często bez udziału świadomego procesu myślowego – patrząc na rysunki min powyżej, nie musimy się zastanawiać, co one przedstawiają; wiemy to automatycznie).
Te błyskawiczne osądy wpływają na różne aspekty ludzkiego zachowania – od kształtowania pierwszych wrażeń po podejmowanie decyzji o tym, komu zaufać albo kogo lubić. Rola ekonomii poznawczej w procesie wydawania ocen jest ogromna – wpływa ona na nasze postrzeganie, interakcje i wybory w sposób, który często pozostaje ukryty przed naszą świadomością. Warto więc pamiętać, że szybkie i automatyczne ocenianie oraz skróty poznawcze oceniają i kategoryzują bardzo szybko i na podstawie ograniczonych informacji, a przez to – nierzadko błędnie.
O porównaniach (ocenach) społecznych
Porównania społeczne to silny pryzmat, przez który postrzegamy siebie oraz innych i który wpływa na nasze myślenie i decyzje. Jego wpływ zaczyna się bardzo wcześnie: już w dzieciństwie obserwujemy i oceniamy swoich rówieśników, a następnie odnosimy te oceny do siebie, próbując umiejscowić się na powstającej w ten sposób skali – czyli oceniamy siebie w odniesieniu do innych w naszym otoczeniu. Ta tendencja towarzyszy nam nieustannie, gdy dorastamy i dojrzewamy, kształtując w dużej mierze naszą samoocenę, zachowanie, myślenie i życiowe wybory. Oceny społeczne kształtują więc nasze życie.
Dzisiaj – w dobie Internetu i mediów społecznościowych – sprawa dodatkowo się komplikuje, bo mechanizm porównań społecznych jest silniejszy niż kiedykolwiek: nigdy wcześniej w historii ludzkości nie mieliśmy dostępu do tak szerokiego grona, do którego porównujemy się (często bezwiednie i automatycznie). Nigdy wcześniej nie mieliśmy tak mocnego wglądu w życie najzamożniejszych, (subiektywnie) najpiękniejszych, ludzi władzy (arystokracji i polityków) czy sukcesu (postrzeganego mniej lub bardziej subiektywnie). Z porównań społecznych z tak wąską grupą większość ludzi nie może wyjść obronną ręką. Ale to nie wszystko: wcale nie musimy patrzeć na zamożny czy medialny świat, żeby znaleźć kogoś, kto w pewnych obszarach życia osiągnął czy ma więcej, niż chcielibyśmy sami – zawsze będzie na świecie (do którego mamy teraz prawie nieograniczony dostęp) ktoś, kto ma więcej niż my, a takie porównanie zwykle doprowadzi do negatywnych emocji, obniżonej samooceny czy wątpienia w siebie.
Dodatkowym problemem wynikającym z charakterystyki mediów społecznościowych jest sposób, w jaki ich użytkownicy pokazują świat i swoje życie – zwykle to migawki najlepszych i najładniejszych momentów, często podkoloryzowanych. Naukowcy ukuli nawet termin, który to określa – efekt highlight reel opisuje sytuacje, w których ludzie pokazują tylko najlepsze aspekty swojego życia, kreując nierealistyczny obraz rzeczywistości. To z kolei może prowadzić do poczucia niedostatku czy zawodu, gdy porównujemy własne życie osobiste i osiągnięcia biznesowe z pozornie doskonałym życiem innych osób. Badanie przeprowadzone przez Royal Society for Public Health in the United Kingdom pokazało, że używanie mediów społecznościowych jest powiązane ze zwiększonym odsetkiem depresji, z lękiem i słabym snem, a najbardziej przyczyniają się do tego platformy Instagram i Snapchat (2017). W innym badaniu, przeprowadzonym przez naukowców na University of Pennsylvania, wykazano, że osoby spędzające więcej czasu w mediach społecznościowych, są bardziej skłonne odczuwać samotność i wyobcowanie (2018).
Porównania i oceny społeczne silnie wpływają na nasze myślenie (o sobie i o innych), a przez to na budowanie relacji z innymi. Media społecznościowe dodatkowo nasilają i wypaczają ten mechanizm: jako użytkownicy Internetu (statystyczny Polak spędza codziennie w Internecie 6 godzin i 17 minut) nieustannie jesteśmy bombardowani pięknymi obrazami życia innych, a to prosta droga do porównywania się, oceniania własnego życia i niestety często w efekcie tego – do poczucia, że nasze życie nie jest równie ładne, fajnie czy idealne.
Kultura i środowisko a nasz oceniający umysł
To jeden z ważniejszych czynników moderujących oceniający umysł – w dużej mierze dlatego, że kontekst kulturowy i środowiskowy mają ogromny wpływ na to, kim jesteśmy i kim się czujemy, a przez to: na to, jak myślimy i jak oceniamy otaczający nas świat (na przykład co jest słuszne, a co nie; jakie postępowanie zasługuje na nagrodę, a jakie na karę). Środowisko rodzinne, normy społeczne, nakazy i zakazy religijne, kontekst kulturowy i zbiorowa historia – zaczynają wpływać na nas bardzo wcześnie (w zasadzie od urodzenia) i silnie kształtują, niczym filtr, to, jak postrzegamy świat i jak formujemy osądy. Kod kulturowy i środowiskowy są w nas głęboko zaprogramowane i rzutują bardzo szeroko na nasze myślenie, na przykład na temat autorytetów, ról płciowych czy tego co uważamy za dobre i moralne albo za złe i godne potępienia.
Poruszanie się w ramach norm środowiskowych i kulturowych jest pewnym ułatwieniem i co do zasady pozwala efektywniej wykorzystywać nasze zasoby poznawcze (wiemy, co robić, a czego nie i jakie konsekwencje mają nasze wybory), jednak w różnych sytuacjach może być źródłem problemów: gdy zaprogramowane w nas kody są wypaczone albo dysfunkcyjne (nierealistyczne oczekiwania rodziny, restrykcyjne zakazy religii, traumatyczna czy wyparta historia zbiorowa) lub w kontakcie z inną kulturą czy religią, zwłaszcza mocno różniącą się od naszej (na przykład wolność versus represje wynikające z płci, orientacji seksualnej albo nakazów i zakazów religii). W takich sytuacjach nasza ocena może być wypaczona – na przykład „jestem nic niewart” pomimo osiągnięcia obiektywnie dobrego wyniku albo „jakie to ograniczone myślenie i zachowanie” w kontakcie z bardziej konserwatywnymi normami obcej religii).
Co więcej, te głęboko zakodowane normy często wpływają na nasze myślenie automatycznie, w sposób, którego nie jesteśmy świadomi – i w ten sposób padamy ofiarą naszego kulturowo nacechowanego umysłu.
Jak sobie radzić z oceniającym umysłem?
Przede wszystkim warto pogodzić się z faktem, że ocenianie to naturalna tendencja naszego umysłu – nie karćmy się i nie róbmy sobie wyrzutów za to, jak on funkcjonuje. Zamiast tego – nauczmy się go moderować.
Po pierwsze: pamiętajmy o relacjach między naszą ewolucyjną przeszłością a współczesnym życiem i tym, jak szybko i łatwo wydajemy osądy o innych na podstawie (szczątkowych) informacji płynących z wyrazu ich twarzy, sylwetki czy ubioru – w ten sposób zyskujemy moc kwestionowania naturalnych odruchów i ścieżek naszego umysłu i dajemy innym prawdziwą przestrzeń na zaistnienie w naszych oczach. Stare, ale ciągle aktualne: nie oceniajmy książki po okładce.
Po drugie: miejmy zawsze na uwadze, że to nie sytuacja, ale nasza jej ocena jest źródłem emocji, zachowania czy odczuć w ciele. To właśnie oceniający umysł jest filtrem, który wpływa na nasz dobrostan psychologiczny, poczucie szczęścia czy wreszcie zdrowie. Nie mamy wpływu na każdą sytuację, która nas spotyka, ale mamy ogromny wpływ na to, jak ją ocenimy, zinterpretujemy i na nią zareagujemy.
Po trzecie: bądźmy świadomi automatyzmów i skrótów myślowych, którym posługuje się nasz umysł. Pamiętając o ekonomii poznawczej i szybkich osądach, którym podlegamy, dajemy sobie możliwość zaangażowania się w bardziej świadomy i przemyślany proces oceny.
Po czwarte: pamiętajmy, że mamy silną tendencję do porównywania się z innymi i że dziś dzieje się to w wybitnie niekorzystnych warunkach podkoloryzowanej, Instagramowej rzeczywistości. Oceniajmy innych oraz siebie w odniesieniu do nich łagodniej, z większym zrozumieniem i uznaniem swojej wyjątkowości. Jesteś wyjątkowy i niepowtarzalny i naprawdę nie ma na świecie drugiej takiej osoby!
Po piąte: pomyśl o kodach kulturowych i religijnych, którym podlegasz. Być może przez któryś z nich oceniasz się surowo, nie zdając sobie nawet z tego sprawy? Może krytykujesz kogoś, nie mając pełnej świadomości, dlaczego to robisz? Normy kulturowe, społeczne i religijne są źródłem wielkich nieszczęść na całym świecie – warto o tym pamiętać.
Po szóste: pozwól innym być podmiotem, a nie tylko przedmiotem twojej oceny. Rozmawiaj, obserwuj i ćwicz wstrzymywanie się z osądem – im dłużej, tym lepiej, bo dajesz drugiej osobie więcej czasu na prawdziwe ZAISTNIENIE przed tobą. A jeśli się zagalopujesz, zadaj sobie pytanie: czy to jest fakt czy tylko moja opinia?
I wreszcie: ćwicz uważność, bo to niezwykle potężne narzędzie, które ma moc moderowania procesu myślenia, a więc także oceniania. Dzięki uważności stajesz się bardziej wrażliwy, wyczulony na niuanse, bardziej otwarty i mniej skłonny do wydawania pochopnych ocen – siebie i innych.
Pamiętaj o tym, że oceniasz!
Oceniające myślenie zabarwia wszystko, czego doświadczamy. Nasze myśli i oceny najczęściej nie do końca odpowiadają prawdzie – zwykle są jedynie osobistymi przekonaniami i uprzedzeniami, opartymi na ograniczonej wiedzy i wynikają przede wszystkim z doświadczeń, które mamy w pamięci. Samo rozpoznanie takiego mechanizmu i dostrzeganie go w chwili, gdy mu ulegamy, może prowadzić do pełniejszego i nieosądzającego postrzegania.
Ćwiczmy świadomość tego, że jesteśmy zanurzeni w strumieniu nieświadomych sympatii i antypatii, które wpływają na nasze oceny i osądy – samo to pozwoli nam działać z większą klarownością i sprawiedliwością.
Źródła:
Freeman, J. B., Stolier, R. M., Ingbretsen Z. A., Hehman E. A. (2014). Amygdala Responsivity to High-Level Social Information from Unseen Faces. Journal of Neuroscience 6 August 2014, 34 (32), https://doi.org/10.1523/JNEUROSCI.5063-13.2014
Kabat-Zinn J. (2020). Gdziekolwiek jesteś bądź. Warszawa: Czarna Owca.
Kabat-Zinn J. (2021). Życie piękna katastrofa. Warszawa: Czarna Owca.
Maruszewski T. (2001). Psychologia poznania. Sposoby rozumienia siebie i świata. Gdańsk: GWP.
Royal Society for Public Health (2017). #StatusOfMind: The Impact of Social Media on Young People’s Health.
University of Pennsylvania (2018). Social Media Use Linked to Loneliness and Social Isolation.
We Are Social (2024). Raport Digital 2024.
Zdjęcie okładka: Brett Wharton / Unsplash